Przejdź do treści

Inspekcja i tłumniki

tłumiki z warszawy

Ostatnio w moim warsztacie miało miejsce ciekawe wydarzenie – inspekcja pracy. Z satysfakcją patrzyłem na to, jak szefowi palił się grunt pod nogami. Nieraz już prosiłem go, by zamiast trzymać mnie na umowie o dzieło dał mi wreszcie umowę o pracę, ale on twierdził że tak jest lepie, że oboje na tym korzystamy.

Tłumiki zamieszane w inspekcje

tłumiki z warszawyNo cóż, ja tego nie czułem. Nie płacił mi wcale więcej z tego tytułu, że nie opłacał mi ubezpieczenia społecznego. Też chciałbym mieć emeryturę, jaka by nie była. W odpowiedzi dostawałem tylko westchnięcia i przewracanie oczami. Według niego powinienem docenić fakt, że w ogóle mam jakąkolwiek umowę. Większość pracowników pracowała tu na czarno, a nawet kierownik był tu zatrudniony na umowę zlecenie. Świetne warunki, pełna stabilizacja i bezpieczeństwo. Nie mówiąc już o tym, że nierzadko się zdarzało, by pensje nie były wypłacane na czas, lub by czegoś brakowało. Odpowiedź zawsze ta sama – to się zwolnij. To nie ja złożyłem donos, o ile w ogóle ktokolwiek to zrobił. Z tego co słyszałem to cała Warszawa miała kontrole w ostatnim czasie. Wreszcie coś się pod tym względem ruszyło. Montowałem akurat haki holownicze i słyszałem jak szef krzyczy coś na pracowników kontroli, że on tu uczciwie prowadzi zakład, płaci podatki a oni go nachodzą, i że mają się wynosić i zająć się swoimi sprawami. Ironiczne, bo to właśnie była ich sprawa. W końcu ktoś musiał skontrolować wszystkie te niesamowicie tanie blacharstwo lakiernictwo i naprawy w cenach tak niskich, że od razu coś śmierdziało. Prawdziwe kłopoty przyszły później. Okazało się, że w przeciągu paru ostatnich dni była u nas również skarbówka – przyszli wymienić sobie tłumiki z warszawy w swoich samochodach, i to prywatnie, i nie dostali paragonów. Żaden z nich, a było ich trzech.

Gdy szef to usłyszał to nic nie powiedział. Po prostu poszedł do siebie i siedział w milczeniu przez dwie godziny. Wszyscy wyczekiwaliśmy co powie gdy stamtąd wyjdzie, ale nie powiedział niczego. Razem z nami zabrał się do roboty i w kompletnym milczeniu pracował do późnej nocy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *